niedziela, 10 maja 2015

idziemy do zoo / nogi w dupie


Dwudzieste pierwsze urodziny aka jaka ja stara


Nie żebym czuła się dorosła, bo wcale się nie czuję. Nie wiem kiedy do człowieka zaczyna docierać, że nie ma już nastu lat i powinien się ogarnąć. Moim prezentem urodzinowym była wizyta we wrocławskim zoo, jako, że fanką zoo jestem od dawna. Wyruszyliśmy o 1;30 by po 6 znaleźć się na wrocławskim dworcu, zaczepiani przez bezdomnych z historiami niemalże z gatunku sci-fi - dlaczego powinniśmy dać im trochę drobnych na bułkę, bilet, bandaż czy tabletki przeciwbólowe. 


Takim prostym i niedrogim śniadankiem uraczyliśmy się by nabrać sił po 3 godzinach snu.  W takich chwilach żałuję, że nie posiadam lżejszego aparatu i nie mogę nagrywać bez obaw, że moja patykowata ręka złamie się pod ciężarem sprzętu. Planowałam stworzyć filmik z tego wyjazdu tak bardzo, że na nagraniach jest tylko Dawid, moje buty i kilka uroczych zwierzątek.

Moja gorsza połowa uparła się żeby przed godziną 8 pójść na tramwaj, bo pewnie długo będziemy jechać, a w zoo mamy być zanim do bram dopadną się tłumy. Udało się, byliśmy nawet 40 minut wcześniej w lodowatym wietrze czekając na otwarcie kas. Marzenia o porannych pustkach? Czasem zastanawiałam się czy to aby na pewno ludzie idą oglądać zwierzęta czy może to zwierzęta idą oglądać zwierzęta, albo pod-zwierzęta oglądać zwierzęta, bo szkoda obrażać zwierzęta(im częściej piszę to słowo tym śmieszniejsze mi się wydaje) Wycieczki zorganizowane ze szkół na różnym poziomie wiekowym pozwalały mi myśleć tylko o tym jak bardzo nie chcę mieć własnych dzieci. Siostrzenica z całą pewnością mi wystarczy.

Ostatnie minuty pod elektroniczną kasą zdawały się obniżać temperaturę i skuwać moje odkryte kostki(bo moda dla powodzian) lodem. 

Udało się! Weszliśmy i pomalutku nawet słońce zaczęło przebijać się przez chmury. Nie będę opisywać wszystkich miejsc i zwierząt jakie zobaczyliśmy, ale po tej wizycie jestem w stanie napisac jedno -warszawskie zoo się po prostu chowa. 



daje okejke


















 Ja i Dawid aka prości ludzie o prostych umysłach postanowiliśmy zostawić sobie afrykarium na koniec zwierzania, co okazało się całkowitym brakiem wyczucia i przejawem najczystszej głupoty. Ilość ludzi jaka się tam znajdowała po godzinie 12 w południe przekroczyła moje wszelkie wyobrażenia. Nie dało się spokojnie stanąć przed szybą i pooglądać ogromnego akwarium bez obawy, że jakiś mały gnojek za moment staranuje Cię ze swoim iphonem od rodziców i piszczącym,przechodzącym mutację głosem ''k&%$*a ale wy&*%#@ rekin" no bo słowniki dla części młodzieży się po prostu pokurczyły i brakuje im słów. Poor kids. '









Wyczerpani przepychaniem się przez tłumy postanowiliśmy pójść się nażreć. Plan był by zjeść coś zdrowego, innego niż pizza - ale to był tylko plan, a wyszło jak zwykle.


    był też plan żeby nie iść do mcdonalda, był